Jednym z moich postanowień noworocznych jest to, by częściej pisać. Póki jeszcze nie brakuje mi zapału do rozliczania się ze sobą - otwieram 2020 rok na blogu podsumowaniem roku 2019, a był to rok naprawdę fajny na rynku olfaktorycznym!
Miniony rok był wyjątkowo dobry, jeśli chodzi o premiery na półkach sieciowych perfumerii, czyli w mainstreamie. Dawno nie zdarzyło mi się zachwycić się tyloma nowościami, serio. Chyba w końcu został przełamany trend na ociekające lukrem i karmelem słodkości, bo tegoroczne premiery, przynajmniej te najgłośniejsze, nie należą do kategorii gourmand.Mainstreamowe gwiazdy
Świetny zapach w tym roku zadebiutował u Yves Saint Laurent. Libre to idealne i doskonale wyważone połączenie wanilii z białymi kwiatami i lawendą. Szykowna elegancja w pięknie zdobionym inicjałami YSL flakonie.Guerlainowi i Burberry niezwykle udały się premiery esencjonalnych wersji hitów sprzedaży. Mon Guerlain Intense i Burberry Her Intense to naprawdę dobre zapachy, które śmiało można postawić ponad klasykami z tych linii.
I w końcu ja osobiście doczekałam się wersji L’Interdit od Givenchy, która nie ma tej syntetycznej nuty, która pojawiła się w wersji edp z 2018 roku. Woda toaletowa, która zadebiutowała w tym roku jest lżejszą wersją o rok starszej siostry, równie udaną i naprawdę piękną... choć tuberoza z kwiatem pomarańczy dają tu mniejszy i bardziej krótkotrwały efekt aromatu poziomki, który tak bardzo wodził za nos w koncentracji edp.
Ja osobiście z premier mainstreamowych 2019 roku wybrałam dla siebie Narciso Rodriguez Pure Musc, które mimo, że zwiastuje, jak wskazuje nazwa „czyste piżmo” - ma z nim niewiele wspólnego. To typowy białokwiatowiec, który spokojnie mógłby stanąć na półce obok Gucci Bloom. Kompozycja szlachetna, elegancka, z przepiękną nutą frezji, lilii i jaśminu, która w bonusie daje radość i uśmiech.